– Kiedy idziemy do dentysty, to chcemy, żeby nam ratował ząb, a nie od razu wyrywał. Drzew tak nie traktujemy – mówi Grzegorz Wachowiak, jarociński arborysta.
Grzegorz Wachowiak ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Jest instruktorem pływania w Wodnym Świecie. Niedawno postanowił zostać też arborystą. – Zawsze chciałem robić w życiu to, co kocham, a nie chodzić do pracy za karę. Uwielbiałem pływać, więc zostałem instruktorem pływania. Od dzieciaka uwielbiałem chodzić po drzewach i pomyślałem, że teraz może to być też moja praca.
Ukończył niezbędne kursy, zakupił sprzęt i w kwietniu 2023 roku założył firmę. – Myślałem, że będę zajmował się pielęgnacją drzew, a mam zdecydowanie więcej zleceń na wycinki i mocne cięcia. Dlaczego? Nie lubimy drzew? – Dla ludzi przekleństwem są liście, które trzeba zgrabiać. Uważają, że jak się zredukuje koronę o połowę, to będzie mniej liści do sprzątania. Swoim klientom stara się wyjaśniać, że po ścięciu konarów po pięciu latach będzie mnóstwo słabych odrostów, na których pojawią się liście, tylko na takie drzewo arborysta już nie wejdzie, aby redukować koronę czy usuwać suche gałęzie. – Tłumaczę, że nawet prawo zabrania reedukacji powyżej 30 procent tak zwanej masy asymilacyjnej drzewa, czyli wszystkich tych części, gdzie puszczają liście. Czasem klient chce, abym usunął od góry jedną trzecią drzewa, ale to oznaczałoby usunięcie 90 procent masy asymilacyjnej, czyli zniszczyłbym to drzewo.
Decydując się na kursy arborystyczne planował, że będzie wchodził na drzewa, zrzucał posusz, robił delikatne pielęgnacje. – Naoglądałem się na filmach, jak to się robi na przykład w Niemczech. Tam wynajmuje się arborystę, aby wszedł na drzewo 20-30 metrów nad ziemią i usunął tylko jeden suchy konar albo odciążył drzewo z którejś strony. W Polsce klient często chce, abym obciął drzewo tak, żeby efekt pracy był bardzo widoczny. Zamiast chodzić po drzewach i je pielęgnować, często muszę wykonać sporo roboty edukacyjnej, uświadomić, co jest zgodne, a co niezgodne z prawem i przekonać, że powinienem dokonać jak najmniej cięć.
Grzegorz Wachowiak jest obecny na grupach arborystycznych na Facebooku. Tam arboryści wymieniają się zdjęciami drzew, które zostały niewłaściwie potraktowane, ogłowione. – Czy w Polsce ktoś kogoś za to ściga? Nikt nie chce zgłaszać, nikt nie chce ścigać, bo to tylko drzewo. Nie mamy świadomości, jaką wartość mają piękne, duże drzewa, o które powinniśmy dbać, a nie je ciąć. Wskazuje, że na rynku usług związanych z pielęgnacją drzew działają też osoby bez jakiegokolwiek przygotowania. – Firmy posiadają podnośniki, na które wsadzają gościa z piłą i ten tnie konar po konarze. Aby dobrze przeprowadzić pielęgnację drzewa, należy na nie wejść, przyjrzeć się, co mu dolega, czy pojawił się grzyb, zrobić zdjęcia, skonsultować z dendrologiem. Z podnośnika tego się nie zrobi.
Grzegorz Wachowiak, dzięki posiadanemu sprzętowi, niedawno perfekcyjnie przyciął pień uschniętego drzewa w Parku Radolińskich, nad którym nasze stowarzyszenie zainstalowało tablicę edukacyjną.
Robert Kaźmierczak

W ubiegłym roku zespół dendrologów prowadził inwentaryzację drzew na wybranych obszarach gminy Jarocin. W raporcie wskazali m. in. ludzi, jako zagrożenie dla drzew i pokazali przykłady źle przeprowadzonych pielęgnacji, w tym ogłowione lipy na terenie gminnej spółki Jarocin Sport. Żartobliwie opisali takie przypadki, jako lipa drobnolistna odmiana „maczuga jarocińska”. Mimo że inwentaryzacja objęła tylko wybrane fragmenty gminy, to odnotowano blisko 800 ogłowionych drzew.