„Mieszkańcy Osiedla Konstytucji 3 Maja mają do własnej dyspozycji 350 tys. zł na rok 2025. Burmistrz zaprasza do zgłaszania pomysłów w ramach budżetu osiedlowego. Czas na przesyłanie propozycji upływa 30 maja 2024 r.” Ten komunikat to na razie tylko marzenie, ale bardzo łatwe do spełnienia.
Osiedle Konstytucji 3 Maja, przez wielu nazywane Konstą, jest największe w Jarocinie. Mieszkam tutaj prawie siedem lat, a mój mąż całe życie. To od niego wiem, jak ten teren wyglądał wcześniej, bo on pamięta jeszcze sady i pola w miejscach, w których dziś stoją bloki. Przez ostatnie lata sama byłam świadkiem zmian i inwestycji, które polepszyły standard naszego życia. Ocieplono nam blok, maleńkie balkony powiększyły swą powierzchnię, odnowiono ścieżki między budynkami. Mieszka się tu wygodnie, bo usytuowanie osiedla sprawia, że blisko znajdują się punkty użyteczności publicznej i usługowo-handlowe.
Postanowiłam jednak zapytać mieszkańców naszego osiedla, czego im brakuje i jakie mają potrzeby, by żyło im się lepiej. Otrzymałam bardzo różne odpowiedzi od kilkunastu osób. Prezentuję tylko kilka. Są punktem wyjścia do tego, byśmy próbowali polepszyć jakość życia na naszym osiedlu.
Anna, 72 lata
– Mam mieszkanie na drugim piętrze, więc trochę się po tych schodach nachodzę, ale poza tym to nie mogę narzekać. Jestem na emeryturze. Czego mi tutaj brakuje? Czegoś takiego jak świetlica, którą ma chyba każda wieś. Chciałabym czasami wyjść z domu do ludzi. Mam koleżankę na osiedlu, ale tutaj większość osób się nie zna, choć tyle lat tu mieszkam. Wszyscy się spieszą, bo takie czasy, ale nie mamy gdzie się spotkać. W takiej świetlicy byłoby miejsce nie tylko dla starszych osób jak ja. My moglibyśmy spotkać się na kawie, porozmawiać, na drutach i szydełku w towarzystwie podziergać, ale ja to bym mogła przypilnować jakieś dziecko, żeby ta mama w tym czasie zrobiła sobie zakupy.
Pani Anna połowę życia mieszkała na wsi. Opowiada, jak ludzie integrowali się, wspomina, że każdy znał każdego i tamto jej życie różniło się od obecnego. Do mieszkania na osiedlu przyzwyczaiła się. Po śmierci męża czuje się samotna, choć dzieci i wnuki odwiedzają ją i o nią dbają. Brakuje jej towarzystwa. Przyznaje, że słyszała o klubach dla seniorów, ale dolegliwości zdrowotne sprawiły, że jej aktywność ograniczona jest do najbliższego otoczenia, a tutaj takiego klubu brak.
Monika, 46 lat, mama dwóch córek
– Codziennie dojeżdżam do pracy do Poznania. Jesteśmy sypialnią. Zna się ludzi, z którymi się wychowało, chodziło do klasy i utrzymuje kontakty do dzisiaj. Wielu jednak tutaj znam tylko z widzenia. Dla mnie problemem jest to, że wszyscy w domu mamy rowery i lubimy się nimi poruszać. Nie dość, że piwnica jest mała, to codziennie trzeba ten rower wyciągać i chować. Dlatego powinny powstać zamykane wiaty rowerowe z zadaszeniem. Miejsce jest i to byłoby ułatwienie dla wielu osób.
Brakuje jeszcze osiedlowego klubu, ale takiego, do którego można iść poczytać książkę, posłuchać muzyki, napić się kawy albo herbaty, pograć w gry. Marzeniem są spotkania z ciekawymi ludźmi, warsztaty dla różnych grup, także takie dla rodzin z dziećmi, bezpłatna joga i inne. Powstają różne centra inicjatyw obywatelskich. Na takim osiedlu jak nasze też mogłoby coś takiego funkcjonować. Tyle teraz pozyskuje się środków na takie działania. I jeszcze z takich prozaicznych rzeczy, to niestety, ale potrzebne jest nam rozbudowanie monitoringu, bo akty wandalizmu i kradzieże ciągle się powtarzają.
Jarosław, 44 lata
– Pierwsza zmora to brak odpowiedniej ilości miejsc parkingowych, choć wiem, że to nie tylko nasz problem. Sąsiad ma trzy auta, w tym jedno firmowe. My mamy jedno. Tutaj powinna być jakaś weryfikacja. Wieczorny powrót do domu oznacza brak możliwości zaparkowania przy bloku. Oczywiście mamy ten wielki parking na początku osiedla, ale może jedno mieszkanie i jedno miejsce parkingowe przy bloku?
Jestem pasjonatem ogrodnictwa. Czytałem o takich osiedlowych ogródkach, którymi opiekują się chętni mieszkańcy. Na naszym osiedlu są miejsca do zagospodarowania. Chętnie wziąłbym udział w takim projekcie, ale sam nawet nie wiem, jak go stworzyć, bo to na pewno wiąże się z pozwoleniami i konsultacjami.
Zuzia, 15 lat
– Ja bym chciała, żeby było miejsce na osiedlu, w którym mogłabym się spotkać z moimi koleżankami i kolegami. Odwiedzamy się w domach albo spotykamy w McDonaldzie. Mogłyby być jeszcze jakieś hamaki i takie nowoczesne urządzenia dla dzieci, bo z siostrą bawię się na placu zabaw, ale chciałabym, żeby było to coś bardziej atrakcyjnego. Mógłby być jeszcze jakiś tor do jeżdżenia na rolkach, bo my po chodnikach i osiedlowych drogach jeździmy – mówi Zuzia.
Rozwiązanie
Po rozmowach, które przeprowadziłam, widzę potrzebę przywrócenia budżetu obywatelskiego dla osiedli wydzielonego z budżetu gminy. O przeznaczeniu tych pieniędzy decydowaliby mieszkańcy osiedla. To szczególna forma aktywności – mieszkańcy osiedla składają swoje pomysły, dyskutują o nich, konsultują. To wszystko wymaga spotkania, a właśnie tęsknota za spotkaniami tak często przewijała się w wypowiedziach moich rozmówców. Na końcu sąsiedzi z osiedla w głosowaniu decydują, które zadania zostaną wybrane do realizacji.
W ramach takiego budżetu mogą być realizowane zadania, o których mówią mieszkańcy Konsty, te związane z infrastrukturą jak i organizacją wydarzeń integrujących społeczność – kulturalnych, edukacyjnych lub sportowych.
Skoro naszą gminę stać
na drogi w środku lasu
za ogromne pieniądze,
to dlaczego nie możemy
wsłuchać się w głosy
mieszkańców i wydzielić
z budżetu gminy
budżetów osiedlowych,
które byłyby wykorzystywane mądrze i racjonalnie,
bo na rzeczywiste
potrzeby lokalnej społeczności.
Julia Talarczyk