siedlemin z lotu ptaka

Od sierpnia burmistrz Jarocina, przewodnicząca Rady Miejskiej oraz zapewne także radni Ziemi Jarocińskiej wiedzieli, że mimo uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru położonego nad zalewem w Siedleminie, który zablokował możliwość m. in. budowy gigantycznej chlewni, mieszkańcy Siedlemina nie mogą spać spokojnie. Do sądu wpłynęły skargi na tę uchwałę, co więcej zapadły niekorzystne dla gminy wyroki pierwszej instancji. Dlaczego zatem ta wiedza była pilnie strzeżona i ujrzała światło dzienne dużo za późno?

Na przełomie października i listopada dotarła do mnie nieoficjalna informacja o tym, że zapadł niekorzystny dla nas wyrok dotyczący czerwcowej uchwały. Byłem tym faktem poważnie zaskoczony. Informacje zamieszczone na stronach internetowych Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu potwierdziły otrzymane wcześniej wiadomości. Nieprawomocna decyzja sądu, dotycząca tylko pewnego fragmentu planu miejscowego dla terenu położonego tuż nad zalewem, uchyla dla niego obowiązywanie tego planu. Nie ukrywam, spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy, pamiętając publiczne deklaracje Wojciecha Wójcika i jego córki, dlatego nie to wywołało we mnie największe emocje, ale fakt niepoinformowania radnych, a przede wszystkim inicjatorów uchwalenia tego planu o fakcie jego zaskarżenia.

Wiedzieli, nie powiedzieli

Burmistrz Adam Pawlicki, przewodnicząca rady miejskiej Karolina Wielińska-Kuś, służby prawne, pracownicy wydziału zajmującego się planowaniem przestrzennym zapewne posiadały wiedzę i uczestniczyły w procedurze prawnej związanej ze skargą na uchwałę dotyczącą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w Siedleminie. Każdy z nich miał wielokrotnie okazję, ale też obowiązek, poinformowania nas o zaistniałej sytuacji i podjętych działaniach. Nie zrobili tego! Okazało się, że to niestety dopiero wierzchołek góry lodowej.

Jak wspomniałem radni – członkowie stowarzyszenia Kochamy Jarocin, którzy byli inicjatorami przygotowania i uchwalenia 20 czerwca miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Siedlemina – oczekiwali na informację o fakcie wpływu do rady dokumentów związanych z czynnościami prawnymi podjętymi przez Wojciecha Wójcika lub innych właścicieli gruntów objętych skutkami tej uchwały. Tymczasem ani na sesji 5. września ani na kolejnej 25. października w sprawozdaniach burmistrza i przewodniczącej rady miejskiej nie przekazano radnym żadnych niepokojących informacji o ewentualnych skargach.

Kiedy na własną rękę odkryłem, że postępowanie dotyczące skargi nie tylko jest już bardzo mocno zaawansowane, ale nawet zapadł nieprawomocny wyrok WSA, wystąpiłem o kopię dokumentacji związanej z tą sprawą. Jednocześnie jako radni z klubu Dialog i Zaufanie, członkowie stowarzyszenia Kochamy Jarocin, złożyliśmy wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady, której jednym z punktów obrad miała być informacja burmistrza i jego służb związana z nieprawomocnym wyrokiem WSA. Dopiero podczas obrad dowiedzieliśmy się, że mamy kolejną skargę, która również dotyczy planu dla Siedlemina, a jej autorem jest Wojciech Wójcik. Zaraz po sesji wystąpiłem o kopię tej skargi i odpowiedzi jakiej udzielono Wojciechowi Wójcikowi.

Dwie skargi już w sierpniu

Z udostępnionych mi kopii dokumentów wynika, że obydwie skargi wpłynęły do rady miejskiej już w sierpniu. Burmistrz, służby prawne, wydział zajmujący się planowaniem przestrzennym, firma zewnętrzna, która wykonywała usługę związaną z miejscowym planem dla Siedlemina, zdążyli zapewne sprawę przeanalizować i odpowiedzieć na skargę. Zapadł wyrok w pierwszej instancji, ale nikt nie miał odwagi lub ochoty nas, radnych, a także mieszkańców Siedlemina o tych faktach poinformować! Mam prawo podejrzewać, że doszło do celowej zmowy, w której również swój udział ma przewodnicząca rady i być może także radni z klubu Ziemia Jarocińska (w tym radny Andrzej Skrzypczak z Siedlemina), a skorzysta na tym pan Wójcik i jego córka. Niestety, w najgorszej sytuacji mogą ostatecznie znaleźć się mieszkańcy Siedlemina, którzy na skutek niekorzystnych wyroków sądów mogą przegrać to, co już wydawało się być wygrane!

Zapewniam mieszkańców Siedlemina, że już pracujemy nad sposobem ratowania Was z tej opresji. Jestem przekonany, że wspólnie kolejny raz skutecznie powalczymy o wasze sprawy. Nadchodzi też czas wyborów samorządowych, podczas których będzie okazja wystawić rachunek rządzącym za ich „zaangażowanie” w Wasze sprawy.

Jerzy Walczak

 

 

Walczymy dalej

Rozmowa z Andrzejem Pachciarzem ze Stowarzyszenia Mieszkańców Wsi Siedlemin i Okolic

Czy jest pan zaskoczony zaskarżeniem przez Wojciecha Wójcika miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów nad zalewem? Plan blokował możliwość wybudowania wielkiej chlewni.

Skargą do sądu nie jestem zaskoczony, bo pan Wójcik odgrażał się, że to zrobi, jeśli plan nie będzie przewidywał możliwości realizacji jego pomysłów. Zaskoczony jestem, że nas, mieszkańców Siedlemina, o fakcie wpływu skargi nie poinformował ani burmistrz, ani przewodnicząca rady, ani radny Skrzypczak z Siedlemina. Znów nie wiedział, jak wtedy, kiedy burmistrz wydawał decyzję środowiskową? Albo jest cały czas robiony w konia, albo nas robi w konia.

Skąd dowiedział się pan o tym, że plan jest zagrożony i budowa chlewni wciąż jest realna?

Z kolegami ze stowarzyszenia Kochamy Jarocin i Stowarzyszenia Mieszkańców Wsi Siedlemin wciąż monitorujemy sprawę. Szukaliśmy informacji na stronie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu i tak się dowiedzieliśmy, ale to było już po rozprawie, na której zapadło niekorzystne dla nas – mieszkańców Siedlemina – orzeczenie sądu.

Co teraz zamierzacie zrobić?

Walczymy dalej. Wiemy, że gmina się odwołała od wyroku z pierwszej instancji. Czy zrobiła to skutecznie? Tego nie wiemy. Nie powinniśmy wierzyć w to, że organy gminy w tej sprawie będą broniły mieszkańców Siedlemina. Pamiętamy, jak burmistrz zachwalał projekt budowy chlewni pana Wójcika. Jeśli sąd drugiej instancji podtrzyma wyrok z pierwszej, to trzeba będzie znów wywołać uchwałę rady miejskiej w sprawie zmiany planu miejscowego, a to da możliwość burmistrzowi zawieszenia postępowania do czasu uchwalenia tego planu, gdyby pan Wójcik złożył nowe wniosku. Czy ten burmistrz będzie chciał działać w interesie mieszkańców Siedlemina, kiedy wiemy, co go łączy z panem Wójcikiem? Wątpię. W kwietniu odbędą się wybory samorządowe. Dopiero one mogą najwięcej zmienić.

Rozmawiała Julia Talarczyk

 

 

 

 

 

Tags
Skip to content