Rok temu, tuż po wyborach, Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Jarocinie tonęło w długach i było bliskie utraty płynności finansowej. Wcześniej PWiK bardzo drogo inwestował. Drogo, bo inwestycje wykonywały wciąż te same firmy, a w skrajnych przypadkach spółka dokładała do szacowanych kosztów zadań nawet 50 mln zł, których nie miała, więc je pożyczała. Teraz musimy to spłacać. Dodatkowo PWiK uzależnił swoją działalność od dwóch prywatnych firm, którym płaci ponad 800 tys. zł miesięcznie. Umowa na trzy lata opiewa na ponad 26 mln zł. W związku z podejrzeniami nieprawidłowości prokuratura wszczęła śledztwo.

Pamiętacie rozkopany rynek w Jarocinie i przyległe ulice? Mówiono o rewitalizacji Jarocina, ale była to przede wszystkim przebudowa kanalizacji i sieci wodociągowej. PWiK ogłosił przetarg. Wpłynęła tylko jedna oferta – od konsorcjum firm Drobud i WUPRINŻ. Gminna spółka zakładała, że wyda na to ok. 52 mln zł, a oferta wynosiła prawie 106 mln złponad dwa razy więcej. Zwykle w takich przypadkach przetarg się unieważnia i ogłasza ponownie, by dać szansę innym oferentom i sobie, na uzyskanie niżej ceny. Jednak przetarg rozstrzygnięto, a PWiK zadłużył się, żeby sfinansować inwestycję. W efekcie zrezygnowano też z przebudowy sieci w innych częściach miasta, jak ulice Moniuszki, Kościuszki i Dąbrowskiego, gdzie dziś przy większych opadach zalewane są piwnice.

PWiK zadłużony do granic możliwości

To tylko jeden z wielu przykładów, jakie można przytaczać, aby pokazać, jak drogo inwestowała w ostatnich latach gminna spółka i z tego powodu zadłużała się do granic swoich możliwości. Tak, do granic możliwości. Poprzedni zarząd spółki i sprawujący nadzór właścicielski nad spółką burmistrz Jarocina założyli, że PWiK osiągający w 2024 czy w 2025 roku przychody wynoszące ok. 42 mln zł będzie zdolny spłacić w 2025 roku 10 mln zł pożyczki i 5 mln zł odsetek, czyli razem oddać 15 mln zł. Było to założenie niewykonalne.

Do finansów spółki wkradła się jeszcze polityka. Pod koniec 2023 roku, czyli na pół roku przed wyborami, analitycy finansowi PWiK-u wyliczyli, że po zakończeniu inwestycji, aby spółka mogła pokrywać wygenerowane koszty i spłacać zaciągnięte pożyczki, w 2024 roku opłata za ścieki powinna wzrosnąć o 61%, w 2025 roku o 37% i w 2026 roku o 39%. Tyle wyliczeń ekonomistów.

Przedwyborcza obniżka i powyborcza podwyżka

Tymczasem, tuż przed wyborami, w marcu 2024 roku o kilka punktów procentowych obniżono wysokość taryf, a ówczesny burmistrz prowadził w dostarczanych do naszych domów gazecie kampanię z hasłem „Tania woda i ścieki – wymierne korzyści proekologicznych inwestycji”.  W artykule mówił: „Cieszę się, że mieszkańcy naszej gminy mogą zaoszczędzić na opłatach za wodę i ścieki”.

Nikt nie informował mieszkańców, że w tym samym czasie PWiK uruchomił procedurę wejścia w życie nowych taryf za wodę i ścieki. Miały one zacząć obowiązywać kilka dni po wyborach. I weszły, bo ani nie było możliwości zweryfikowania skali podwyżek (o 22%), ani ich zakwestionowania, słysząc z PWiK-u, że spółka tonie w długach i za chwilę konieczne będzie ogłoszenie bankructwa. Wtedy osoby odpowiedzialne za finanse w spółce prognozowały, że jeśli nie nastąpi odroczenie spłat pożyczek i ograniczenie kosztów funkcjonowania infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, to w 2025 roku PWiK zbankrutuje, chyba że sytuację uratuje kolejna podwyżka opłat za wodę i ścieki, tym razem o 30-40%. Potwierdzały zatem wyliczenia z końca 2023 roku.

Ponad 800 tys. zł miesięcznie za eksploatację

PWiK to spółka gminna, strategiczna, bo dostarcza wodę i odbiera ścieki. Ale eksploatacją urządzeń zajmują się prywatne firmy – Drobud i Eko-Dbaj. Miesięcznie kosztuje to ponad 800.000 zł. Trzyletnią umowę (na ponad 26 mln zł) podpisano na krótko przed wyborami, a koszt niektórych usług wzrósł o ponad 100%. A jak te były świadczone? O tym przekonałem się późną jesienią 2024 roku, kiedy w Lipince na ulicy Wojska Polskiego pojawiły się ścieki sanitarne. Pracownicy firmy eksploatującej kanalizację informowali PWiK, że szukają sprawcy zrzutu nieczystości wśród firm na Leszczycach. Ostatecznie Tomasz Klauza – dyrektor operacyjny PWiK-u, szukający z technologiem spółki powodu zanieczyszczenia rzeki, natknął się na ekipę Eko-Dbaj działającą tuż obok miejsca, gdzie ścieki dostały się do Lipinki.

Byłem świadkiem, jak przedstawiciele firmy eksploatującej sieci kanalizacyjne nie potrafili odpowiedzieć na podstawowe pytania: kiedy na tym odcinku ostatni raz monitorowano drożność rur, kiedy udrażniano sieć, aby nie nastąpiło to, co się zdarzyło? Nie rozmawialiśmy o jakimś mało istotnym odcinku, tylko o kanalizacji w ulicy Wojska Polskiego.

Nowy prezes PWiK-u przeprowadził audyt wewnątrz firmy. W raporcie przeczytałem oświadczeni jednego z pracowników: „Umowy z wykonawcami były oddane w outsourcing. Mieliśmy braki w kadrze. Nie byliśmy w stanie kontrolować wykonywania poprawnej pracy firmy Eko Dbaj. (…) Zdaję sobie sprawę z braku wykonywania pewnych prac i zaniedbań przez Eko Dbaj, ale nie było podstaw do zarzutów przeciw podwykonawcom, ponieważ były sporządzane protokoły i sprawozdania miesięczne, które odbieraliśmy.”

Prezes zawiadamia prokuraturę

Kiedy nowy zarząd PWiK-u zaczął egzekwować zapisy umowy, zaczął odsyłać wystawione przez prywatną firmę faktury za eksploatację sieci, otrzymał pismo z groźbą, że zewnętrzna firma obsługująca PWiK, może zaprzestać świadczenia usług. Groźbę otrzymała gminna spółka, ale skutków jej spełnienia  możemy doświadczyć wszyscy.

Nowy prezes PWiK-u Piotr Kłosiński, za wiedzą burmistrz Urszuli Wyremblewskiej-Korzyniewskiej, złożył do prokuratury  zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstw przez byłego prezesa PWiK-u Marcina Jantasa. Prokuratura wszczęła śledztwa w sprawie o to, że były prezes mógł wpływać na przebieg przetargów lub uczestniczyć w zmowie przetargowej i narazić PWiK na przyjmowanie niekorzystnych ekonomicznie ofert, a także uzależniać logistycznie i funkcjonalnie spółkę od innych podmiotów oraz niekorzystnie dla PWiK-u ustalać wynagrodzenia dla tych podmiotów.

Jest śledztwo i konieczność kolejnej podwyżki

Prokuratura wszczęła śledztwo. Kolejne zawiadomienie zostało złożone w prokuraturze. Póki co to mieszkańcy gminy Jarocin i działające tu podmioty gospodarcze zapłacą za skutki traktowania gminnej spółki, jak dojnej krowy. Przez ostatni rok udało się odroczyć spłatę części pożyczek, zawrzeć ugody z firmami, które wystąpiły z roszczeniami wobec PWiK-u i ograniczyć skalę podwyżek, rok temu prognozowanych na 30-40% do 19%. Wiem, żadna to pociecha, bo i 19% będzie odbierane jako rażąco wysoka podwyżka. Miejmy jednak świadomość, że zapłacimy nie za decyzje z ostatniego roku, ale działanie poprzednich władz spółki i gminy.

Czy mamy wybór? Mamy. Jest nim ogłoszenie bankructwa gminnej spółki i przejęcie jej przez kogoś, kto mógłby czerpać z niej korzyści kosztem jarocinian. Pozostaje nam też wiara w organy państwa, które w tak ewidentnych przypadkach powinny zabezpieczać interesy mieszkańców i gminnego podmiotu posiadającego infrastrukturę krytyczną oddaną do eksploatowania komuś, kto będąc w sporze o rozliczenia z PWiK-iem grozi zaprzestaniem świadczenia usług.    

Robert Kaźmierczak

Na przebudowę kanalizacji i sieci wodociągowej na rynku i przyległych ulicach PWiK planował wydać ok. 52 mln zł. Na tyle opiewały aktualne wtedy kosztorysy. Do przetargu złożono tylko jedną ofertę – konsorcjum firm Drobud i WUPRiNŻ –  na ponad 106 mln zł. Przetargu nie powtórzono, nie szukano innych oferentów, ale dołożono z pożyczonych pieniędzy ponad 50 mln zł.

Tags
Przejdź do treści
Kochamy Jarocin
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.