Przez ostatnie trzy lata pracowałem i mieszkałem przez pięć dni w tygodniu w Krakowie. Popołudniami szukałem w nim śladów Jarocina i osób związanych z ziemią jarocińską. Z tych poszukiwań mógłby powstać całkiem ciekawy przewodnik. Miejsca na jarocińskim szlaku po Krakowie są często jedynie symboliczne, ale historie osób, które się z nimi wiążą, fascynują i zachęcają do dalszych poszukiwań i badań.
Tym artykułem zaznaczę jedynie na mapie Krakowa punkty szlaku śladami Jarocina i jarocinian. Może się przydadzą podczas wyprawy do Krakowa.
Alfred Brandowski z Wilkowyi

Tablica epitafijna Alfrda Brandowskiego w kościele pw. św. Anny w Krakowie
Alfred Brandowski. Patronuje ulicom w Jarocinie (od lat 20. XX wieku) i w Wilkowyi (od lat 90. XX wieku). Kim był? Tego dowiedziałem się w sierpniu 2021 roku, w pierwszym miesiącu mojej pracy w Krakowie. „Dr. Alfred Brandowski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, o którego śmierci donieśliśmy, urodził się w 1835 r. w Wilkowyi pod Jarocinem w Poznańskiem. (…) W 1864 mianowany profesorem zwyczajnym filologii klasycznej (z wykładem polskim) w Uniwersytecie Jagiellońskim, rozpoczął 1865 r. wykłady, objął kierownictwo seminarium i filolog. i przez półtrzecia roku reprezentował sam jeden w Uniwersytecie Jagiellońskim ten przedmiot.”
Moje poszukiwania informacji o Brandowskim trwały kilka tygodni. Profesora upamiętniono tablicami epitafijnymi w dwóch krakowskich kościołach – w Uniwersyteckiej Kolegiacie pw. św. Anny (jakieś 150 metrów od Rynku Głównego) tuż obok epitafium Juliusza Słowackiego i pomnika Mikołaja Kopernika oraz w kościele pw. św. Kazimierza Królewicza przy ulicy Reformackiej, także bardzo blisko Rynku Głównego.
Na Cmentarzu Rakowickim odnalazłem grobowiec rodziny Brandowskich. Niestety, znajduje się w fatalnym stanie, ale jest możliwa jego renowacja. Z zarządem cmentarza ustaliłem koszt prac (ok. 27.000 zł) i możliwości ich wykonania. To już jest jednak oddzielny temat.

Grób Brandowskich na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie
Będąc w Krakowie udało mi się znaleźć nie tylko grób i epitafia, ale także dzieła Alfreda Brandowskiego z magicznym opisem Wilkowyi, tarzeckich lasów, Lutyni i „górki bachorzewskej”. Profesor Brandowski korespondował też z Józefem Ignacym Kraszewskim, TYM Kraszewskim.
Podsumowując – na jarocińskim szlaku w Krakowie Alfreda Brandowskiego z Wilkowyi oznaczamy w kościele pw. św. Anny (przy ulicy św. Anny) i w kościele św. Kazimierza Królewicza przy Reformackiej oraz na Cmentarzu Rakowickim (współrzędne GPS: 50.075052, 19.953519).
Chopin Władysława Marcinkowskiego z Mieszkowa

Krakowskie Planty. Miejsce, w którym stał pomnik Fryderyka Chopina autorstwa rzeźbiarza z Mieszkowa Władysława Marcinkowskiego.
Maszerujemy dalej, najlepiej wychodząc z kościoła św. Kazimierza Królewicza Reformacką na Planty przez św. Marka lub św. Tomasza. Między tymi ulicami znajduje się okrągła rabata, na której kiedyś stał najstarszy pomnik Fryderyka Chopina w Polsce, bo wzniesiony w 1890 roku. Popiersie wykonał Władysław Marcinkowski, rzeźbiarz z Mieszkowa koło Jarocina. Pomnik rozebrano w roku 1931 uznając, że Chopin zasługuje na bardziej okazałe upamiętnienie. Minęło prawie 100 lat i pojawiły się pomysły przywrócenia pomnika kompozytora, ale na to nie zgadza się konserwator zabytków. Popiersie kurzy się w magazynie Muzeum Narodowego w Krakowie. Tyle ustaliłem.
Podejmując próbę renowacji grobowca rodziny Brandowskich, może równolegle warto podjąć starania o pozyskanie do Jarocina popiersia Chopina autorstwa Władysława Marcinkowskiego? Rzeźba nie musi zmienić właściciela, bo Muzeum Narodowe w Krakowie mogłoby przekazać dzieło rzeźbiarza z Mieszkowa w depozyt Muzeum Regionalnemu w Jarocinie, a to już nie schowałoby go w magazynie, ale wyeksponowało np. w holu Pałacu Radolińskich, w którym działa również szkoła muzyczna.
Na szlaku wpisujemy zatem Planty – zaraz za murami kościoła pw. św. Kazimierza Królewicza i magazyn Muzeum Narodowego w Krakowie.
Z Marią Chełkowską na hejnalicę Bazyliki Mariackiej

Grób Marii i Józefa Chełkowskich na cmantarzu na Saltatorze w Krakowie. Na tablicy obrys pałacu w Śmiełowie
To był 13 września. Wsiadłem do pociągu jadącego do Krakowa. Maria Chełkowska chodziła za mną od kilku dni. Wiedziałem, że właścicielka Śmiełowa, która nieźle narozrabiała (26 grudnia 1918 roku przywiozła Ignacego Jana Paderewskiego z Gdańska do Poznania i dzień później wybuchło Powstanie Wielkopolskie) zmarła w Krakowie. Postanowiłem więc rozpocząć poszukiwania. W pociągu krótko po godzinie 6.00 wpisałem w Google imię i nazwisko. Pojawiła się nota biograficzna zaczynająca się od daty urodzin… 13 września 1878 r. To był znak, aby po pracy wyruszyć na Cmentarz Salwatorski i odnaleźć grób „Maniuty”. Odnalazłem.
Maria Chełkowska wciąż inspiruje, zachęca do dalszych poszukiwań i naprowadza na kolejne tropy. Tak odbieram wszystko to, co się wydarzyło przez kolejne miesiące. W listopadzie 2021 roku dowiedziałem się, że syn pracownika Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie odnalazł na śmietniku u zbiegu krakowskich ulic Dunina-Wąsowicza i Syrokomli wspomnienia Marii, w których opisuje podróż z Paderewskim. Znalezisko trafiło do zbiorów IPN przy ulicy Reformackiej.
Po tym zdarzeniu przez dobry rok spotykałem się z wnukami Marii i nagrywałem ich wspomnienia. Robił to także dramaturg Tomasz Man, który na zamówienie Instytutu Książki napisał scenariusz sztuki i w 2022 roku stworzył słuchowisko Polskiego Radia poświęcone Marii Chełkowskiej. Można je odsłuchać na stronie radiowej Trójki.
Wróćmy jednak jeszcze do 2021 roku, a dokładnie 27 grudnia, kiedy pierwszy raz obchodziliśmy święto – Narodowy Dzień Pamięci Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Chciałem, aby o naszym powstaniu czegoś dowiedzieli się też mieszkańcy Krakowa, bo odnosiłem wrażenie, że to wydarzenie w ogóle nie funkcjonuje w ich świadomości.

27 grudnia 2021 roku Michał Pakuła i Robert Szymkowiak z grupy rekonstrukcyjnej Jedność z Jarocina wywiesili z wieży Bazyliki Mariackiej w Krakowie flagę Powstania Wielkopolskiego

Flaga Powstania Wielkopolskiego w Krakowie 2021 rok
Pomyślałem (a było to 19 grudnia!), że może wywiesimy na wieży Bazyliki Mariackiej dużą flagę powstańczą. Wymagało to jednak zgód wojewódzkiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej (hejnaliście to strażacy PSP), prezydenta Krakowa i proboszcza parafii mariackiej. Uznałem, że pomocna może być Maria Chełkowska, więc w prośbach do komendanta, prezydenta i proboszcza napisałem o związkach tej, która przywiozła Paderewskiego do Poznania z Krakowem. Dwóch pierwszych zgodziło się bez problemów. Trzeci – proboszcz – twierdził, że nie wie, co to za powstanie i jaka to flaga, więc spróbujmy na spokojnie za rok. Nie odpuściłem. Poprosiłem o pomoc biskupa diecezji kaliskiej Damiana Bryla pochodzącego z Goli w naszym powiecie, który w pół godziny spowodował, że poznaniak, arcybiskup metropolita krakowski Marek Jędraszewski wyjaśnił proboszczowi Bazyliki Mariackiej, o co chodzi z tym powstaniem. 27 grudnia 2021 roku Michał Pakuła i Robert Szymkowiak z jarocińskiej grupy rekonstrukcyjnej „Jedność” zaraz po hejnale w samo południe wywiesili z okna hejnalicy flagę Powstania Wielkopolskiego. Maria musiała nam sprzyjać w tych staraniach, dlatego po akcji na Rynku Głównym pojechaliśmy na Cmentarz Salwatorski podziękować za wsparcie.
Będąc więc na krakowskim rynku zerknijcie na okno, w którym pojawia się hejnalista i pomyślcie o „Maniucie”, a później autobusem 152 lub tramwajem 20 z przystanku Teatr Bagatela podjedźcie na Salwator i na cmentarzu odszukajcie grób Marii i Józefa Chełkowskich. (sektor SC9, rząd 2, nr grobu 1). Na tablicy nagrobkowej zobaczycie… obrys pałacu w Śmiełowie.
Jak już wspomniałem, przy Reformackiej, naprzeciwko kościoła pw. św. Kazimierza Królewicza, znajduje się krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Tam możecie złożyć wniosek i otrzymać dostęp do wspomnień Marii Chełkowskiej. Udostępniają elektronicznie.
Szukałem Skarżyńskiego, a to on mnie znalazł
Maria Chełkowska zapewne dobrze znała się ze Zdzisławem Skarżyńskim – ostatnim właścicielem majątku Tarce, powstańcem wielkopolskim, pierwszym starostą jarocińskim. W grudniu 1939 roku Skarżyński został wywieziony przez Niemców do Generalnego Gubernatorstwa. Wiedziałem, że z Opoczna trafił do Krakowa, gdzie zmarł 6 września 1941 roku.
Przez kilka tygodni starałem się szukać śladów Zdzisława Skarżyńskiego w Krakowie. Pewnego dnia Sebastian Pluta z jarocińskiego muzeum podesłał mi notę biograficzną ze słownika biograficznego „Ziemianie Polscy XX wieku”. Okazało się, że Skarżyński wraz z żoną trafił w Krakowie do Zakładu Helclów i tam zmarł.
Szukałem Skarżyńskiego, a to on mnie znalazł, bo zamieszkałem przy ulicy Helclów, naprzeciwko Domu Pomocy Społecznej im. L. A. Helclów (dawnym Zakładzie Helclów). Niestety, w DPS-ie nie ma archiwum z okresu II wojny światowej. Pytając w parafiach na Kleparzu także nie udało mi się ustalić miejsca pochówku Zdzisława Skarżyńskiego. Zachęcam jednak do odwiedzenia ulicy Helclów i zerknięcia na piękne architektonicznie budynki, w których spędził ostatnie miesiące życia nasz starosta. Niestety, przez trzy lata nie ustaliłem miejsca pochówku. Nie znał go nawet prawnuk Zdzisława Skarżyńskiego, którego odnalazłem w Londynie.
Tu powstały witraże z kościoła pw. św. Marcina

Witraż z kościoła pw. św. Marcina w Jarocinie wykonany w pracowni witrażów w Krakowie prawdopodobnie przez Stefaną Matejkę
Ten jarociński szlak po Krakowie to nie tylko cmentarze i kościoły. Dlatego na koniec polecę dwa miejsca, na które trzeba poświęcić więcej czasu.
Kojarzycie witraże w kruchcie kościoła pw. św. Marcina w Jarocinie? Po prawej św. Kazimierz, po lewej św. Wojciech. Oba powstały w Krakowskim Zakładzie Witrażów S. G. Żeleński. Wiele wskazuje na to, że zostały stworzone przez Stefana Matejkę, bratanka Jana. Zachęcam do wizyty w miejscu, w którym powstały w Pracowni i Muzeum Witrażu przy al. Zygmunta Krasińskiego 23 (muzeumwitrazu.pl).
Meble z apteki w Żerkowie
Witraże przyjechały z Krakowa do Jarocina, a z Żerkowa do Krakowa trafiły biedermaierowskie meble, które stanowiły wyposażenie utworzonej w XIX wieku żerkowskiej apteki „Pod Orłem”. Dziś można je oglądać na wystawie stałej Muzeum Farmacji w Krakowie przy ulicy Floriańskiej. Muzeum prowadzi Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wszedłem i zapytałem o meble z Żerkowa. Natychmiast pokierowano mnie na piętro.
Usłyszałem także, że koleżanka pracująca w muzeum kiedyś napisała artykuł o tych eksponatach. Po zwiedzeniu wystawy otrzymałem kserokopię publikacji z 1997 roku z branżowego czasopisma „Farmacja Polska”, „Muzealia z Apteki „Pod Orłem” w Żerkowie jako przyczynek do historii polskiej farmacji”. To historia Żerkowa, ale też rodziny Fiebigów. Klemens w 1914 roku kupił aptekę, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został pierwszym burmistrzem Żerkowa. Jego bratanek Adolf w 1949 roku przejął aptekę. Dwa lata później została ona jednak upaństwowiona. W 1959 roku biedermaierowskie meble trafiły do Krakowa. Adolf Fiebig wybrał drogę naukowca, początkowo w Poznaniu, a następnie w Gdańsku, gdzie na Akademii Medycznej organizował Katedrę Farmacji Stosowanej. Uzyskał tytuł profesora.
Jestem przekonany, że jarociński szlak po Krakowie może zawierać jeszcze sporo innych punktów. Wspominam tylko o tych, do których udało mi się dotrzeć i zgromadzić trochę informacji na temat postaci z ziemi jarocińskiej, które los także przywiódł do tego pięknego miasta.
Robert Kaźmierczak