piotr pryczek

Rozmowa z Piotrem Pryczkiem – przedsiębiorcą, członkiem Komitetu Rewitalizacji Gminy Jarocin.

 

Czy wciąż jest Pan członkiem Komitetu Rewitalizacji Gminy Jarocin? Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o rewitalizacji komitet ma być forum dialogu mieszkańców z burmistrzem, organem doradczym burmistrza, oceniającym również proces rewitalizacji.

Formalnie jestem, bo nikt mnie nie odwołał, ale brutalna jarocińska rzeczywistość jest taka, że 15 grudnia minęły dwa lata od ostatniego posiedzenia tego społecznego gremium, jakim jest gminny komitet rewitalizacji. W połowie grudnia 2021 roku spotkaliśmy się, aby rozmawiać o możliwościach poprawienia warunków, w jakich musieli funkcjonować przedsiębiorcy prowadzący działalność w rozkopanym centrum Jarocina. Przedsiębiorcy byli traktowani jak zło konieczne, a wtedy nie można było dojść do wielu miejsc, dostarczyć towaru. Zamykał się sklep za sklepem, a także zakłady usługowe. Oczekiwaliśmy spotkania z burmistrzem. Obiecano, że odbędzie się w styczniu 2022 roku. Nie odbyło się. Od dwóch lat przewodniczący komitetu, radny Przemysław Masłowski, nie zwołuje w ogóle posiedzeń komitetu.

            Dlaczego?

            W Jarocinie większość radnych robi to, co im każe burmistrz i nie zrobi nic wbrew woli burmistrza. Być może i tak jest w tym przypadku. W Jarocinie działania rewitalizacyjne starają się realizować mieszkańcy, stowarzyszenia, drobni przedsiębiorcy. A władza i podległe jej jednostki czasem postępują antyrewitalizacyjnie.

            Co Pan ma na myśli?

            Trudno zapomnieć okres wycinania pięknych drzew, wymiany rur i budowy nowych nawierzchni, błędnie nazywanych „rewitalizacją”. Prace prowadzono tak, jakby się to odbywało na pustyni, a nie w sercu miasta, gdzie mieszkają ludzie, gdzie działały sklepy i punkty usługowe. Całą inwestycję realizowano inaczej niż zapowiadano. Miała być robiona ulica po ulicy, a tu jednocześnie rozkopano cały obszar. O ludziach nikt nie pamiętał. Samorządowcy apelowali, aby właściciele kamienic obniżyli czynsze na czas prowadzonych prac. Co robiła w tym samym czasie gminna spółka? Odmawiała obniżania czynszów najemcom.   Zaraz po zakończeniu tzw. rewitalizacji radyklane podniesiono czynsz chociażby szkole muzycznej przy ulicy Mickiewicza. Przecież jej działalność kulturalna tuż przy rynku to jest prawdziwa rewitalizacja. Teraz w miejscu po szkole muzycznej ma powstać restauracja dużej sieci gastronomicznej. Gminna spółka szybko remontowała elewację kamienicy. Zrobiono wszystko, aby na rynku pojawił się już latem ogródek tej restauracji. Szkoda, że z równą przychylnością nie traktowano tych, którzy od lat ten nasz umierający rynek próbowali ożywiać. Od nich wymagano tego, czego nie musiała spełniać duża sieć.

            Czy rewitalizacji rynku będzie sprzyjał wyremontowany ratusz?

Gmina wydaje na to kilkanaście milionów złotych. Ratusz będzie przeznaczony na cele urzędowe, również parter, który wcześniej był przeznaczony na cele kulturalne i przez pewien czas gastronomiczne. Burmistrz zapytał mieszkańców o funkcje, jakie powinien pełnić rynek. Dostał odpowiedź: miejsca spotkań, działań kulturalnych, spędzania czasu w lokalach gastronomicznych. Były pozorne konsultacje, bo mieszkańców nie posłuchano. Burmistrz urządza tam swoją siedzibę i to w dodatku odciętą od świata. Ratusz otworzą o 8.00, zamkną o 16.00, przez weekend też będzie zamknięty. Najważniejszy budynek na rynku mało kogo będzie przyciągał do centrum.

            Ta władza nie chce słuchać mieszkańców. Widzimy, jak żyje centrum miasta, a raczej, jak nie żyje. Widzimy wciąż dziesiątki witryn sklepów z ogłoszeniami „do wynajęcia”. Bohaterami są dla mnie ci, którzy na tym obszarze starają się zaczynać działalność. Koniecznie trzeba ich wspierać, bo wsparcia od władz nie dostają. Musimy przeprowadzić rewitalizację po „rewitalizacji”.

Rozmawiał Michał Żabiński

Tags
Skip to content